Jak czuje się pan w Zielonej Górze?
Bardzo fajnie. Jestem tutaj już od jakiegoś czasu, bo z tego miasta jest moja dziewczyna. Fajnie jest wrócić, bo grałem tutaj dwa lata temu. Znam miasto, klub, praktycznie większość chłopaków. Już nie mogę się doczekać treningów, później wspólnych meczów i rywalizacji.
Czy przy wyborze klubu kwestie rodzinne były numerem 1?
Nie tylko, ale na pewno jednym z kilku powodów, dlaczego zdecydowałem się na ten krok. Także osoba trenera Olivera Vidina, bo w tym sezonie ogórkowym jemu najbardziej zależało, żebym podpisał kontrakt w tym klubie.
Kiedy powiększyła się panu rodzina?
Córeczka ma dwa tygodnie.
Jak pierwsze wrażenia związane z narodzinami dziecka?
Super, niesamowite! Jest to najlepsza rzecz, jaka może się nam przytrafić. Myślę, że każdy rodzic wie, o czym mówię.
Jak wspomina pan czas spędzony w zielonogórskim zespole?
Bardzo fajnie. Mieliśmy superchemię w drużynie. Z trenerem Žanem Tabakiem mieliśmy bardzo dobre wyniki i w polskiej lidze, i w VTB. Niestety, z powodu koronawirusa sezon został przerwany, więc pozostał pewien niedosyt... Ale ogólnie wspominam ten czas bardzo miło. Superatmosfera, dobrze mi się tutaj grało. I to też jeden z czynników, dlaczego wracam.
Żałuje pan trochę, że w Zielonej Górze nie ma już trenera Tabaka?
Trudno powiedzieć. Zobaczymy, jak będzie z trenerem Vidinem. Po opiniach, jakie usłyszałem, wydaje mi się, że jest odpowiednim kandydatem i myślę, że praca rozpoczęta przez trenera Tabaka będzie prawidłowo kontynuowana.
Nie jest tajemnicą, że trener Vidin mocno o pana zabiegał i często dzwonił, przekonywał, namawiał.
Tak, kilka telefonów wykonał, więc to też dało do myślenia i koniec końców będziemy współpracować.
Obejrzyj wideo: Koszykówka. Jarosław Zyskowski wraca do Zastalu Zielona Góra
Jakie ma pan wrażenia po roku gry w lidze hiszpańskiej? Jak pan tam się odnalazł?
Bardzo fajne. Jeżeli chodzi o poziom ligi, to na pewno najwyższy w Europie. Nie ma słabych drużyn, w każdej jest dziesięciu zawodników, i to reprezentantów różnych krajów. Fajna przygoda, fajne doświadczenie. Mogłem się sprawdzić na tle zespołów z Euroligi, EuroCupu i też udowodniłem sobie, że jestem w stanie rywalizować z tego typu zawodnikami z tak wielkich, renomowanych drużyn.
Nie szkoda było tej Hiszpanii opuszczać?
Może i szkoda, ale tak to się potoczyło. Nie lubię wybiegać w przyszłość albo myśleć o tym, czy szkoda, czy nie, czy żałować czegoś, czy nie... Teraz jestem sfokusowany na graniu sezonu w Zielonej Górze, a co przyniesie przyszłość - zobaczymy. Przed sobą mam jeszcze parę dobrych lat grania, więc wszystko jest otwarte i możliwe.
Z Zastalem podpisał pan dwuletnią umowę. Będzie chciał pan ten kontrakt wypełnić?
Jak najbardziej. Gdybym nie chciał, to nie związałbym się na dwa lata.
Drużyna jest jeszcze w budowie, ale znamy już nazwiska kilku zawodników. Jak zapatruje się pan na współpracę z nimi?
Tony’ego Meiera znam, nowego rozgrywającego combo Nemanję Nenadicia gdzieś tam oglądałem - widać, że jest strzelcem. Z Polaków też większość znam, więc myślę, że stworzymy fajny zespół. Zobaczymy, kto jeszcze podpisze kontrakt, ale na pewno będziemy się bić w każdym meczu i mam nadzieję, że o mistrzostwo.
Jest pan zaskoczony, że w lidze VTB zabraknie ekipy Chimki Moskwa?
Nie do końca. Już pod koniec ubiegłego sezonu czytałem na Twitterze, że możliwe, że ich nie będzie. Jestem na bieżąco, jeżeli chodzi o informacje z koszykarskiego świata. Przypuszczałem, że może ich nie być. Tym bardziej czytając, słysząc o megadużych zadłużeniach...
Wojciech Łobodziński, trener Arki Gdynia: Karny był ewidentny
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?