Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy lubuskie derby były bezpieczne?

Artur Matyszczyk 0 68 324 88 20 [email protected]
Policja twierdzi, że derby były zaskakująco bezpieczne i nie doszło do żadnych incydentów. Są jednak kibice, którzy mają inne zdanie...
Policja twierdzi, że derby były zaskakująco bezpieczne i nie doszło do żadnych incydentów. Są jednak kibice, którzy mają inne zdanie... fot. Tomasz Gawałkiewicz/ZAFF
- Chcę być pewna, że tam gdzie usiądę na stadionie nic mi nie grozi - mówi zielonogórzanka, która nie jest zadowolona z organizacji derbów. Prezes Dowhan odpowiada: - W rekompensacie zapraszam panią na następny mecz.

Nie milkną echa niedzielnego pojedynku Falubazu ze Stalą Caelum. Z jednych opadła już euforia po zwycięstwie, drudzy przetarli gorzkie łzy porażki. Przyszedł czas na refleksje. Część fanów nie była zadowolona z warunków, jakie zaproponował organizator spotkania. Wczoraj do redakcji zadzwoniła Katarzyna Szymańska.

Nikogo nie zatrzymano

- Wybrałam się na Wrocławską z trojgiem dzieci. Każdemu musiałam kupić bilet za 35 złotych. Nie chcę nigdy więcej szukać bezpiecznych miejsc na stadionie. Chcę być pewna, że tam gdzie usiądę nic mi nie grozi - stwierdziła Sawka.

Po czym opisała wydarzenia, które ją zdenerwowały. - Gdy znany w środowisku niepełnosprawny kibic Falubazu kierował w kierunku gości obraźliwe gesty, ochrona pojawiła się błyskawicznie. Ale już później jej nie było. A fani Stali rzucali w nas serpentynami. Jeden podpalił nawet szalik Falubazu - zauważyła kobieta.
Co na to policja? Funkcjonariusze derby oceniają jako wyjątkowo spokojne. - Monitoring nie zarejestrował żadnych niebezpiecznych zdarzeń - informuje rzecznik zielonogórskich policjantów Małgorzata Stanisławska. - Nikogo nie zatrzymano, a więc nikt nie trafił do sądu. Nie pojawiło się też zgłoszenie, żeby jakiś kibic palił szalik przeciwnej drużyny. Po meczy było wyjątkowo spokojnie, aż byliśmy zaskoczeni.

Mogą działać jak kamyk

Organizację spotkania oraz bezpieczeństwo chwali także prezes Falubazu Robert Dowhan. - Faktycznie fani dostali od nas pozwolenie na wniesienie rozmaitych rzeczy do oprawy, w tym także serpentyn. One, jeśli się nie rozwiną, mogą działać jak mały kamyk - uważa Dowhan. - Jednak w klatce z kibicami gości nie działy się niebezpieczne rzeczy, które upoważniałyby ochronę do wejścia.

Prezes, a zarazem miejski radny dodaje, że widział, jak jeden z kibiców gorzowskich podpalił szalik. - Potem powiesił go na ogrodzeniu, po czym szalik spadł. Na tym się skończyło. Ogólnie byliśmy bardzo dobrze przygotowani do meczu. Przyjezdnych dzieliła od gospodarzy strefa buforowa - podkreśla.

Dowhan zapewnia, że kobieta, która zwróciła się do redakcji, bo czuła się na stadionie niebezpiecznie, zostanie przez niego zaproszona na następne spotkanie. Wraz z rodziną. - Wystarczy tylko, żeby się do mnie zgłosiła. Choćby za pośrednictwem redakcji - wychodzi z propozycją. - Pozostałych mogę jedynie przeprosić, jeżeli spotkało ich coś przykrego. Ale nie zapanujemy nad wszystkimi z osobna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska