Na osiedlu Pomorskim mieszka radny Jacek Budziński, który tak m.in. wspomina ten dzień.
- Pamiętam ewakuację i moment, gdy nie można było zgasić płonących palników w maszynce gazowej, z uwagi na olbrzymie ciśnienie. Pamiętam odgłosy wybuchów, sygnałów alarmowych i tłuczonych szyb. Nie można było nigdzie się dodzwonić, a smsy dochodziły ze znacznym opóźnieniem. Wszystkie sieci były przeciążone, gdy kilka tysięcy ludzi zaczęło dzwonić lub dzwoniono do nich - wspomina Jacek Budziński.
Wybuch gazu na Pomorskim. Autobusy dla mieszkańców
Radny podkreśla też, że w tym trudnym czasie, egzamin zdały służby mundurowe (straż pożarna, policja, straż miejska) i MZK, które podstawiło autobusy dla zmarzniętych mieszkańców. Dodaje przy tym, że była to największa w historii powojennej miasta ewakuacji ludności (os. Pomorskie, os. Śląskie i Raculka).
Przez ponad miesiąc mieszkańcy byli pozbawieni gazu.
- Razem z wiceprezydent Wioletą Haręźlak uruchomiliśmy wydawanie darmowych, ciepłych obiadów dla mieszkańców osiedli. Najpierw w budynku przedszkola, a później szkoły. Od tej pory w mojej rodzinie mamy przećwiczone nasze procedury ewakuacyjne. Wielki szacunek dla Pana Andrzeja, który zginął, chcąc pomóc innym – napisał swego czasu na FB zielonogórski radny.
Prokuratura badała sprawę
Jak informowała Prokuratura Okręgowa w Zielonej Górze - w toku prowadzonego postępowania ustalono, że 30 listopada 2010 r. na stacji redukcyjnej gazu znajdującej się na os. Pomorskim doszło do awarii reduktora gazowego. W związku z tym do linii przesyłowych gazu do odbiorców znajdujących się na os. Pomorskie, Śląskie i Raculka został przesłany gaz o zbyt dużym ciśnieniu. Wzrost ciśnienia gazu w liniach przesyłowych spowodował rozszczelnienie instalacji gazowej w mieszkaniach i niekontrolowane ulatnianie się gazu z instalacji gazowej. Efektem czego było pojawienie się dużego płomienia w kuchenkach gazowych i powstanie tzw. wybuchów przypadku użytkowania kuchenki, jak też gromadzenie się dużych ilości gazu w pomieszczeniach.
Wybuch gazu na Pomorskim. Zginął 51-letni mężczyzna
Zginął wtedy 51-letni mężczyzna, inny lokator został ranny. Istniało zagrożenie, że może dojść do kolejnych eksplozji. Odcięto więc dostawy gazu i prądu, na kilka godzin ewakuowano mieszkańców bloków - w sumie około 6,5 tysięcy osób.
Przeciwko 53-letniemu mistrzowi sieci gazowej prokurator rejonowy skierował akt oskarżenia, uznał, że jako osoba odpowiedzialna za modyfikację stacji redukcyjnej gazu popełnił błąd, który doprowadził do wybuchu gazu.
Sąd wydał wyrok: rok więzienia w zawieszeniu
Przesłuchany w charakterze podejrzanego nie przyznał się do popełnienia zarzuconego mu czynu. Sąd wydał wyrok: rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Śledztwo trwało niemal trzy lata. Jak ustalono, seria wybuchów w kuchenkach gazowych mogła być wynikiem awarii jednej ze stacji gazowych. To tam ciśnienie gazu powinno się zmniejszać, zanim gaz trafi do instalacji w mieszkaniach.
Specjaliści tłumaczyli wówczas, że awarie takie jak w Zielonej Górze zdarzają się niezmiernie rzadko. I że znaczenie miały tutaj niskie temperatury. W Zielonej Górze zawiodły niemal wszystkie urządzenia stacji redukcji ciśnienia gazu...
Zobacz, co miało powstać w Zielonej Górze, ale się nie udało:
Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?