- Jesteśmy w szoku, na naszym osiedlu zawsze był spokój - mówi Bożena Nowak. - Po tym, co się stało wszyscy się boimy, koniec spokoju. Mieszkam tu od siedmiu lat, nigdy czegoś takiego nie było. W sobotę było gdzieś po 19.00 kiedy usłyszałam strzał, wybiegłam z domu, ale niczego nie zauważyłam.
Po chwili przyszły sąsiadki i powiedziały, że u Angeliki coś się dzieje. Poszły w stronę jej mieszkania, a tam przed budynkiem zobaczyły prawdziwy kocioł, biło się kilka kobiet. - Zaczęliśmy wydzwaniać na policję - opowiada B. Nowak.
W sobotę Angelika Winiarska postanowiła urządzić chrzciny wszystkich swoich dzieci. Siedziała w domu z rodziną, kiedy usłyszała na dworze przed domem strzał, chwili później do mieszkania wtargnęło dwóch mężczyzn. Jeden z nich trzymał pistolet i krzyczał, że wszystkich zabije. Domownikom i gościom udało się wypchać napastników na zewnątrz. Wtedy jeden z bandytów wycelował pistolet w głowę teściowej Angeliki, która trzymała dwuletnią wnuczkę na ręku. Na szczęście nie wypalił z broni. Po szamotaninie mężczyźni wsiedli do samochodu i odjechali. W tym czasie sąsiadki gorączkowo dzwoniły na policję. Policjantom udało się zatrzymać uciekających sprawców napadu. We wtorek sąd aresztował 33 - letniego Piotra R., który pistoletem gazowym groził mieszkańcom pozbawieniem życia. Sprawca usłyszał zarzut gróźb karalnych oraz nielegalnego posiadania broni pożyczonej od 33 - letniej Katarzyny K.. Kompan mężczyzny, 37 - letni Sławomir B. także odpowie za groźby karalne.
Sąsiedzi opowiadają, że zanim mężczyźni uciekli, przed domem Angeliki Winiarskiej rozgorzała prawdziwa bitwa. Biły się głównie kobiety. - Dobrze, że w tej bijatyce nie brali udziału mężczyźni, to dopiero by się polała krew. Do rana nie mogliśmy zasnąć z przerażenia - mówi B. Nowak.
Mieszkania na osiedlu przy ul. Powstańców Wielkopolskich są socjalne. Lokal, który zajmuje pani Angelika miasto przydzieliło pewnemu mężczyźnie. On z kolei go jej podnajął. Sąsiedzi się o tym dowiedzieli i poskarżyli. Wtedy miasto zerwało umowę z najemcą. - To go doprowadziło do furii i postanowił na własną rękę zemścić się, więc sprowadził tych dwóch facetów, którzy nam grozili - mówi A. Winiarska. - Jestem przerażona, boję się, że ten człowiek może znowu przyjść. Nie mam, dokąd iść z czwórką dzieci, od środy zostałam i bez prądu, bo odcięto. Będę się starać w urzędzie miejskim o przyznanie mi decyzję na ten lokal.
- Jesteśmy przerażeni tym, co się stało - mówi sąsiadka Aneta Bonke - Angelika potrzebuje pomocy, mamy nadzieję, że urzędnicy szybko załatwią jej sprawę. Bo bez decyzji nie może włączyć prądu. A bez energii jak sobie da rady z czwórką dzieci na głowie?
- Sprawa jest rozwojowa, badamy wszystkie wątki i okoliczności zdarzenia - mówi Kamila Zgolak - Suszka, rzecznik prasowy żarskiej policji.
Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?