Rywale przegrali w sezonie w sumie pięć spotkań, trzy w rundzie zasadniczej i dwa w play offach. Aż cztery z tych porażek to zasługa Oriona. Czy to coś znaczy? Jeśli ktoś jest w stanie wyeliminować Jokera, to tylko ekipa z Sulechowa.
Zwycięstwa w jaskini lwa
Przed pierwszym meczem w Pile w rundzie zasadniczej, trener Paweł Raczyński śmiał się, że jadą na pożarcie. Wynik? 3:1 dla Oriona. To była wówczas wielka sensacja, bo kilka tygodni wcześniej sulechowianie rozbili lidera u siebie do zera. Gdy wybierali się do jaskini lwa w rundzie finałowej, również mieli wrócić na tarczy, a przywieźli cenne zwycięstwo. Jaki z tego morał? - Mamy chyba jakiś patent na ten zespół - śmiał się kapitan Oriona Jakub Pudzianowski.
W weekend mieli szansę wyeliminować Jokera już teraz, ale w sobotnim spotkaniu zagrali fatalnie. - Chyba przygniotła nas presja - mówił jeden z liderów Piotr Borkowski. - Pełna hala, ogłuszający doping, wszyscy oczekiwali od nas zwycięstwa i trochę się pogubiliśmy.
Wolą atakować z ukrycia
Orion nie raz udowodnił, że ma spory potencjał, ale gdy oczekuje się od niego łatwych zwycięstw, zawodzi w najmniej oczekiwanych momentach. Trener Raczyński porównał niedawno swoją ekipę do Janosika, który zabiera bogatym, a oddaje biednym. Miał na myśli to, że sulechowianie bili najmocniejszych, wtedy gdy nikt się tego nie spodziewał. A gdy przyszło zdobyć potencjalnie "pewne" punkty, zawodzili w starciach z najsłabszymi.
Co zatem powoduje, że Orion gra tak nierówno? Moim zdaniem chłopaki Raczyńskiego są słabsi psychicznie i gdy ciąży na nich wielka presja nie potrafią jej unieść. Niezwykle ważną postacią w zespole jest 34-letni Karol Hachuła, który już z niejednego ekstraklasowego pieca chleb jadł i wprowadza do drużyny sporo doświadczenia. W końcu drugi set w zwycięskim niedzielnym spotkaniu z Jokerem, to był w jego wykonaniu majstersztyk. Walcząc na przewagi, sulechowianie grali na niego każdą piłkę, a ten z zimną krwią wykańczał każdą z nich. Sam był dość skromny: - Chłopaki dużo mi wystawiali i gdy się wstrzeliłem, to już jakoś szło. Najważniejsze że wygraliśmy - mówił po meczu.
Jutro ich przycisną
Przed nimi ostatni akt wojny z niedawnym pewniakiem do awansu. Jutro stoczą bój w Pile, ale to nie Orion będzie faworytem i to nie na nim będzie ciążyć wielka presja. - Oni muszą, a my możemy - mówił Hachuła. To prawda, bo sulechowianie, jeśli nie zwyciężą, to niebo się im na głowy nie zwali. Jeśli odpadnie Joker, to posypia się w Pile gromy.
- Szanse oceniam pół na pół - mówi środkowy Oriona Paweł Myślicki. Hachuła klucza do zwycięstwa upatruje w wygranym pierwszym secie. - Musimy ich przycisnąć od samego początku i nie odpuszczać. Wtedy oni mogą się denerwować i robić głupie błędy, a my ich dobijemy - powiedział.
*
PAWEŁ RACZYŃSKI, trener Oriona
Nikt na nas nie stawiał, a my walczymy z Jokerem jak równy z równym. W niedzielę chłopaki wygrały wolą walki i niesamowitym zacięciem. Przed nami ostatnie spotkanie. Kluczem do zwycięstwa powinna być tak cudna zagrywka, jak w niedzielę. Wtedy będzie szansa ustawić blok, albo wybronić i skontrować. Oni też są słabi psychicznie i gdybyśmy im odskoczyli, to zaczną się denerwować i robić głupie błędy. Poza tym oni nie mogą odpaść. Tam są za duże pieniądze. To powinno ich usztywnić i być dla nas małym handicapem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?