Mowa o kawałku muru nieopodal kancelarii J. Synowca. Opiera się on (mur, nie mecenas) o sklep Józefa Finstera. A ten nie ma zamiaru nic z nim (murem, nie mecenasem) robić. - Nawet nie mogę, bo ten paskudny mur, który sąsiaduje z moim sklepem, stoi na prywatnej działce - tłumaczył nam wczoraj przedsiębiorca.
I tak od lat
Przypomnijmy: sporny mur był ścianą starego budynku, który stał obok. Został wyburzony, na jego miejscu jest wjazd do budowanego właśnie centrum handlowo-mieszkaniowego.
Znany prawnik o wyburzenie ostatniego fragmentu dawnej kamienicy walczy od dawna. Najpierw umieścił ruderę na specjalnej liście, którą rozesłał do mediów.
Potem na naszych łamach namawiał J. Finstera do uporządkowania okolicy sklepu.
Teraz zagrał ostrzej. Wysłał do inspektora nadzoru budowlanego pismo z prośbą o przeprowadzenie postępowania i wydania decyzji nakazującej ,,doprowadzenie nieruchomości do należytego stanu estetycznego’’. - Jeśli ją wyda, a pan Finster zignoruje, to zawiadamiam prokuraturę, bo takie ignorowanie nakazów to przestępstwo. Dosyć już mediacji, proszenia i gadania. Czas działać - mówi mecenas Synowiec.
Inspektor Migdalczyk twierdzi jednak, że pismo jeszcze do niego nie doszło (mamy datę nadania - 26 sierpnia), a w ogóle to ,,pan Synowiec nie będzie mu mówił, co ma robić’’. - Ale i tak nie jestem za upiększaniem ściany. Wolałbym, żeby ten sklep w ogóle zniknął. Na razie nie podejmę żadnej decyzji - mówi Migdalczyk. I czeka na pismo od mecenasa.
Nie jego broszka
J. Finster jest całym zamieszaniem ze ścianą zaskoczony. - To nie mój mur. Moja działka i można ściana jest za nim. Nie mogę wejść na cudzą ziemię i rozwalić komuś jego własności. Te wszystkie pretensje nie powinny być kierowane do mnie, tylko do tego, kto zlecił rozbiórkę sąsiedniego budynku i jej nie dokończył - mówi J. Finster. Dodaje, że też czeka na zniknięcie muru, bo wtedy ociepli swoją ścianę i ładnie ją odmaluje.
Udało się nam ustalić, że właścicielem działki obok sklepu (czyli także pozostałości po murze) jest znany przedsiębiorca. Dzwoniliśmy wczoraj do jego firmy, ale nie było go w zakładzie, a sekretarka nie zgodziła się podać nam numeru jego komórki. Wzięła namiary na reportera, przekazała szefowi, ale nikt do nas nie oddzwonił.
A. Migdalczyk radzi nie przejmować się widokiem odrapanej ściany. - Miasto robi przecież konkurs na zagospodarowanie centrum. Kto wie, czy nie trzeba będzie robić wielkich wyburzeń? Po co więc ładować pieniądze w ścianę? - pyta.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?