MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Napad na bank w Zielonej Górze. Policja szuka bandyty (szczegóły)

(pij, kali)
fot. Leszek Kalinowski
Nieznany sprawca około południa napadł na bank w Zielonej Górze przy ul. Kupieckiej.

Zdarzenie potwierdza rzeczniczka zielonogórskiej policji kom. Małgorzata Stanisławska. Nie udziela jednak żadnych konkretnych informacji w tej sprawie. - Na miejscu są policjanci, trwają poszukiwania bandyty - informuje kom. Stanisławska.

Godz. 12:15
Bank zamknięty. W środku widzimy jakieś dziecko, jest kilka osób. Jak się później okaże, to klienci banku, którzy byli wewnątrz placówki, gdy przyszedł mężczyzna i zażądał pieniędzy.

- Pewnie, że się baliśmy. W końcu pierwszy raz w życiu spotkała nas taka sytuacja - przyznaje mężczyzna. - Strach był większy, że było z nami dziecko. Nie wiadomo, co miał w ręku, czy to była prawdziwa broń, czy atrapa... Ale mimo wszystko stres był... Kobieta nie chce rozmawiać. Zakrywa twarz. Żadnych nazwisk. Szczegółów...
- To był amator - dodaje mężczyzna.

Niezamaskowany przyłożył pracownicy banku coś, co przypomniało pistolet do głowy. Zabrał niewielką ilość pieniędzy. Mówiąc, że jeszcze tu wróci wybiegł z banku i odjechał samochodem. Wszystko trawało zaledwie kilka sekund. Obecnie bank jest zamknięty, policja przesłuchuje świadków. W banku jest monitoring, więc nietrudno będzie zidentyfikować sprawcę. W sąsiednich sklepach nikt nic nie słyszał i nie widział, wszystko działo się szybko. Obecnie policja odgradza teren, a przychodzący klienci odsyłani są do innych placówek w mieście.

- To musiało być bardzo szybko załatwione. Bo nic nie zwróciło naszej uwagi. Dopiero jak policja tu przyjechała, zorientowałyśmy się, że coś tu się stało - mówią sprzedawczynie, oferujące desery i lody w lokalu naprzeciw banku przy ul. Kupieckiej.

Godz. 13.05
Do zebranych przedstawicieli mediów wychodzi zastępca miejskiego komendanta policji Piotr Puchała. Odpowiada na pytania dziennikarzy. Do napadu doszło przed godz. 12.00. Do banku wtargnął około 30-letni mężczyzna, który nie był zamaskowany. Zaczął krzyczeć: - Dawaj kasę! Pracownicę straszył przedmiotem przypominającym broń.

W tej chwili policja prowadzi dochodzenie, przesłuchuje pracownice. Kamery zapisały, co się działo w placówce. Dlaczego więc nie można opublikować portretu pamięciowego mężczyzny, który napadł na bank?

- Na miejscu jest już pani prokurator. I to ona zdecyduje, czy będziemy mogli podać zdjęcia do publicznej wiadomości - tłumaczy Puchała.
Wiadomo, że z banku zabrał niewielką ilość pieniędzy. Policja wie ile, ale konkretnej sumy nie chce wymieniać. Nie wiadomo natomiast jakim samochodem odjechał.
- Trwa teraz pościg - dodał policjant.

Godz. 13.30
Przed bankiem coraz większy tłum. Ludzie pytają, co się tu dzieje.
- Właśnie chciałem tu załatwić sprawę. No i co dziś nie będę mógł? - denerwuje się Tomasz Gaczyński. - Że co? Napad? To jakieś żarty.

Podobnie reagują przechodnie. Nie dowierzają, że w biały dzień, w samo południe, w miejscu gdzie przechodzi wiele osób, a dookoła pełno sklepów, instytucji mogło dojść do czegoś podobnego.
- To skandal! Strach wyjść na ulicę - kwituje pani Barbara. I dzwoni do męża: - napad był. Na deptaku. Zabrali wszystkie pieniądze - wyolbrzymia.

Policja szuka bandytów

Wczoraj i dziś dotarły do nas informacje o napadach na placówki bankowe w Dobiegniewie i Zielonej Górze. - Każdy z takich przypadków jest pieczołowicie analizowany przez lubuskich policjantów. W każdej z tego typu spraw dokładamy wszelkich starań, aby ustalić sprawcę i jak najszybciej zatrzymać taką osobę - informuje asp. Sławomir Konieczny, rzecznik lubuskiej policji.

Jak mówi asp. Konieczny, tego typu przypadki możemy podzielić na dwie grupy. - W pierwszej do zatrzymania napastnika dochodzi bardzo szybko, na miejscu lub w bezpośrednim pościgu - wyjaśnia rzecznik lubuskiej policji. Przykładem jest szybkie zatrzymanie sprawcy napadu z 29 kwietnia w Zielonej Górze. Posługując się atrapą pistoletu zabrał pieniądze ze sklepu przy ul. Wojska Polskiego. - Już pół godziny po zdarzeniu został on ustalony i zatrzymany przez policjantów - mówi asp. Konieczny.

Druga grupa spraw to zajścia, w których zatrzymanie sprawcy rozboju wiąże się z większym nakładem pracy. Często są to działania specjalistów od kryminalistyki, poparte szczegółową analizą zabezpieczonych śladów. To również pole do popisu dla służb kryminalnych. - Rozpatrujemy wcześniejsze zgłoszenia, szukamy podobnych informacji, sprawdzamy dokładnie każdy sygnał. Nasze działania w zdecydowanej większości przypadków szybko doprowadzają do ujęcia sprawców. Potwierdzeniem tego jest dzisiejsza sprawa ze Słubic. Policjanci z tamtejszej komendy ustalili i zatrzymali mężczyznę, który w połowie lutego wszedł zamaskowany do sklepu w tej miejscowości i posługując się przedmiotem przypominającym bron sterroryzował ekspedientkę - podkreśla Konieczny. Zabrał wówczas z kasy 3,5 tys. zł. Dziś już 22-letni napastnik ma postawione zarzuty.

Asp. Konieczny zapewnia, że wykrywalność tego typu zdarzeń jest bardzo wysoka. W ubiegłym roku wynosiła 74 proc., w tym już ponad 85 proc. tego typu zdarzeń. Podejrzany o udział w rozboju zazwyczaj zostaje decyzją sądu aresztowany, a wyroki w tego typu sprawach mogą sięgać do nawet 12 lat więzienia.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska