Było bardzo prawdopodobne, że gdańszczanie przyjadą w mocniejszym niż zazwyczaj składzie. Tak się stało i już dwa pierwsze sety pokazały, że Orionowi nie będzie łatwo. Oba przegrane w samych końcówkach, w których sulechowianie od początku sezonu nie potrafią zachować zimnej krwi. Zwycięstwo w trzeciej partii, powinno natchnąć naszych do lepszej gry, bo gospodarze dogonili rywali od wyniku 20:24 i ostatecznie zwyciężyli. Nic z tego. W czwartej odsłonie goście znów dali nam łupnia. Najgorsze w tym wszystkim było to, że wszystkie poprzednie sety niczego sulechowian nie nauczyły. Orion prezentował się tak samo, czyli po prostu kiepsko.
Trzeba jednak przyznać, że mimo słabszej postawy naszym zabrakło odrobiny szczęścia, bo każda z partii mogła być na naszą korzyść. Ale podobno szczęście sprzyja lepszym...
Kolejny dzień dał nadzieję, że może w końcu coś się ruszy. Sulechowianie jakby chcieli udowodnić, że sobota była wypadkiem przy pracy i zaczęli z przytupem.
- Wszyscy w pierwszym secie grali świetnie - mówił drugi trener Oriona Michał Smerda. - A końcówka to był już popis i zdobyliśmy kilka punktów z rzędu.
Niestety, na tym dobra postawa gospodarzy się skończyła. Kolejne partie nasi znów przegrali w "swoim" stylu, czyli na przewagi. Nawet gdy prowadzili w połowie poszczególnych partii, robili głupie błędy. Gdy przegrywali, a doprowadzali do remisu, nie potrafili przegryźć rywali. Ostatnia, czwarta odsłona była już naszym dramatem.
ORION SULECHÓW - TREFL II GDAŃSK 1:3 (23:25, 24:26, 28:26, 22:25) i 1:3 (25:19, 23:25, 23:25, 18:25)
ORION: Janusz, Pudzianowski, Lickindorf, Piątek, Gańko, Olejniczak, Baumgarten (libero) oraz Napieralski, Kołodziński.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?