"Ćpunka" narodziła się z przemyśleń
Kamil Grzelak jest sanitariuszem w szpitalu. Po godzinach sięga po filozofów i sam próbuje swoich sił w pisarstwie. Jak widać, całkiem skutecznie. W marcu tego roku ukazała się jego pierwsza książka pod tytułem "Ćpunka".
Pisanie wynikło z pasji, zacząłem po prostu notować swoje przemyślenia, a książka jest efektem jednego z nich. W pewnym momencie pomyślałem, że byłoby dobrze dodać do tego linię fabularną i napisać książkę. I oto jest
- mówi autor.
Książka rozpoczyna się i kończy opowieścią z perspektywy głównej bohaterki, tytułowej ćpunki. Młoda, wykształcona dziewczyna kończy studia. Zaraz potem jej życie w ciągu jednego dnia całkowicie się zmienia. W pozostałych rozdziałach to znajomi głównej bohaterki zabierają głos - Wydarzenia ukazane są z różnych perspektyw i widziane oczami różnych bohaterów, którzy są świadkami tego, co dzieje się z dziewczyną - mówi pisarz.
Książka inna od reszty
- Pisząc tę książkę, chciałem ukazać dekadentyzm u ludzi pogrążonych w nałogu, zatracanie się - opowiada. - Ta książka jest inna od reszty o podobnej tematyce, ponieważ stawia mocno na osoby współuzależnione - dodaje.
Kamil Grzelak nie nawiązuje wprost ani do konkretnych osób, ani do miejsc.
Cała fabuła jest wymyślona, choć wiadomo, że w każdej książce jest cząstka jej autora. Nie chciałem, aby padła tam nazwa jakiejś miejscowości. Cel był taki, aby czytelnik mógł się bardziej utożsamić z postaciami, chociaż są to postaci nihilistyczne. Myślę, że ten zabieg jest na tyle dobry, że każdy może coś sobie dopowiedzieć. Jest opis miejsc, osiedli blokowisk, ale tak naprawdę w Polsce, jeśli ktoś widział jedno osiedle, to tak jakby widział większość - opowiada Grzelak
Zobacz: Zielona Góra. Nowa książka zielonogórskiego poety Czesława Sobkowiaka w przekładzie na język czeski
Okładka
Za okładkę również odpowiada świebodzinianin. - Udało mi się skontaktować z Marcinem Teterą. Wiedziałem, że chłopak zajmuje się takimi rzeczami. Był to czysty przypadek, Marcin akurat miał sporo wolnego czasu z powodu lockdownu i udało nam się zgadać. Najpierw przeczytał moją książkę, a następnie miał wolną rękę. Przesłał mi kilka projektów, a ja zdecydowałem się na jeden z nich - mówi pisarz. I dodaje, że okładka przepełniona jest symboliką. - Nic tam nie jest pozostawione przypadkowi, wszystkie szczegóły mają znaczenie.
Autor dodaje, że choć książka może być trudna w odbiorze, wyróżnia się na tle innych o tej tematyce. - Nie chciałem pisać książki dla wszystkich, bo to tak, jakbym pisał dla nikogo. Ludzie młodsi zobaczą w niej przede wszystkim przestrogę, a nieco starsi mogą zrozumieć drugie dno, czyli przewrotność życia. Jeden gorszy dzień może doprowadzić do zmiany o 180 stopni i to czasem wystarczy, aby spaść na dno. Jednak nigdy nie jest za późno, by stanąć na nogi - podsumowuje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?