MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Słubiczanie: Na "paderce" żyć się nie da

Beata Bielecka
- Przy tej ulicy libacje trwają do 2 w nocy, a przecież tu mieszkają ludzie, często z małymi dziećmi - mówili Krzysztof Oskwarek i Ewa Markun.
- Przy tej ulicy libacje trwają do 2 w nocy, a przecież tu mieszkają ludzie, często z małymi dziećmi - mówili Krzysztof Oskwarek i Ewa Markun. Beata Bielecka
- Obsikane klatki schodowe, potłuczone butelki na ulicy i kilku żuli, którzy sterroryzowali całą ulicę. Tak u nas wygląda - poskarżyli się nam mieszkańcy ul. Paderwskiego, ochrzczonej przez młodych "paderką".

Ewa Markun, która ma sklep z warzywami przy tej ulicy, zanim go otworzy, co rano musi najpierw posprzątać po nocnych libacjach, które na "paderce" odbywają się na okrągło. Nie jest rzadkością, że ktoś się załatwi pod jej drzwiami albo zwymiotuje.

Mieszkańcy mają dość

- Obok są dwa nocne sklepy i ci, którzy kupują tam alkohol siadają potem nam pod oknami i piją - wtrąca młoda mama, która mieszka w bloku naprzeciwko. - W sklepie dostają nawet plastikowe kubeczki na wino, które potem walają się po naszych klatkach czy po ulicy - opowiada.

Mówi, że na "paderkę" ściąga młodzież z całego miasta, bo w jednym ze sklepów można też kupić papierosy na sztuki. Idę tam. Przede mną trzech mężczyzn. Jeden kupuje właśnie wino za 4,80 zł, drugi pół litra wódki Krupnik, a trzeci wyglądający na nastolatka pięć papierosów.

Widać, że alkohol od rana sprzedaje się tu świetnie, bo gdy kończę rozmowę ze sprzedawczynią kolejny klient kupuje piwo. Gdy proszę ją o kontakt do właścicielki sklepu dzwoni do swojej szefowej i przekazuje mi telefon.

W słuchawce słyszę młody głos, ale kobieta nie chce rozmawiać ani komentować słów mieszkańców. A lista ich pretensji jest bardzo długa.

Krzysztof Oskwarek, który mieszka dwa kroki od nocnych sklepów (drugi był wczoraj zamknięty) jest oburzony, że słubiccy radni zgodzili się, żeby punkty sprzedaży alkoholu znajdywały się zaledwie 50 metrów od szkół. W sąsiedztwie są dwie. I jedno przedszkole.

Sabina Matkowska, która w gminie zajmuje się profilaktyką przeciwalkoholową, mówi, że w 2005 roku radni podjęli taką uchwałę, ale dodaje, że zrobili to wzorem innych miast, gdzie też przyjęto taką samą odległość.

Mieli narkomanów, mają pijaków

- Wolę nie myśleć, co tu się będzie wkrótce działo jak zacznie się szkoła. Obok jest "samochodówka" i internat dla uczniów, którzy kupują tu alkohol i papierosy na sztuki - mówi mieszkanka starej kamienicy, w której nie ma drzwi, przez co pijacy często urządzają sobie balangi na klatce schodowej.

Mimo, że na budynku jest tabliczka, że pić tu nie można. Takich tabliczek na domach przy tej ulicy jest więcej. Zadbała o to gmina. Samorząd prosił też policję o zwiększenie ilości patroli na tej ulicy.

Ewa Murmyło ze słubickiej komendy zapewnia, że jeżdżą one na "paderkę" bardzo często. Niedawno w ciągu jednej nocy posypało się osiem mandatów za picie na ulicy.

Zdaniem mieszkańców problem nadal jednak istnieje. - Wcześniej mieliśmy tu narkomanów, a "paderkę" nazywano Horoinstrasse - wspomina K. Oskwarek. - Jak to jest, że tamten udało się załatwić, a nikt nie potrafi poradzić sobie z grupą osób, która nie daje nam tu spokojnie żyć? - pyta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska